Menu
▼
czwartek, 22 października 2015
Rozdział Ósmy - Intrygi króla Malfoya
Draco Malfoy przybrał na twarz swój firmowy uśmiech i uprzednio wkładając ręce do kieszeni, wolnym krokiem ruszył ciemnym korytarzem lochów. W jego głowie jaśniała tylko jednak myśl; przyprzeć Granger do muru (dosłownie lub nie, a to zależy od przebiegu wydarzeń) i wyciągnąć z niej interesujące go informacje. Draco nie miał wiele czasu, bo już w sobotę tego tygodnia wszyscy uczniowie mieli wyruszyć w świąteczną podróż do domu, Piątkowy wieczór spędzony w ciemnym gabinecie Severusa Snape'a był ostatnim o czym chłopak marzył.
Wszystko to skracało czas jego "negocjacji" do zaledwie czterech wieczorów, więc musiał się pospieszyć.
A Draco Malfoy nie lubił się spieszyć. Zdecydowanie wolał działać powoli i przebiegłe, jak wąż, którym w pewnym sensie był.
Nie miał jednak czasu na zastanawianie się nad sensem tego wszystkiego, bo szybciej niż się spodziewał dotarł pod gabinet najulubieńszego spośród kadry nauczycielskiej. Gdy wszedł do środka, zastał tam siedzącą na krześle szatynkę i Nietoperza opierającego się o biurko. Szybko zajął miejsce obok gryfonki i przeniósł swój wzrok na nauczyciela.
- Jeśli pan Malfoy łaskawie postanowił zaszczycić nas swoją obecnością - wysyczał Snape, nawiązując do poprzedniej nieobecności chłopaka - zapraszam państwa do składziku na eliksiry, gdzie zajmiecie się ich porządkowaniem.
- Ale to nam zajmie ze dwa tygodnie! - Zauważył natychmiast Draco.
Snape uśmiechnął się paskudnie.
- Czyli dokładnie tyle, ile szlabanu wam jeszcze pozostało. Zapraszam.
Powiewając swoją czarną szatą wyszedł z gabinetu. Draco po raz kolejny przepchnął się w drzwiach, nie zawracając sobie głowy przepuszczeniem Hermiony przodem. Dziewczyna prychnęła gniewnie i szybko wyprzedziła ślizgona. Mimochodem zauważyła, że przy Malfoyu staje się agresywniejsza i postępuje impulsywnie. To nie pasowało do Hermiony Granger. Co więcej, było jej zupełnym przeciwieństwem.
Nagle Snape szarpnął za klamkę i gwałtownie otworzył jakieś drzwi, nieomal uderzając nimi dziewczynę. Rzucił jej tylko obojętne spojrzenie i niewzruszony wepchnął dwójkę uczniów do pomieszczenia, które okazało się składzikiem na eliksiry. Zabrał im jeszcze tylko różdżki i tyle go widzieli,
- Wohoo... - gwizdnął Draco - zachowuje się jakby dostał okresu.
Hermiona udała się na drugi koniec pomieszczenia, a kąciki jej ust drgnęły lekko. Zaczęła wyjmować składniki i fiolki z szuflad, aby położyć je na malutkim stoliku na długich nogach, który prawdopodobnie robił także za taboret. Niespodziewanie obok niej pojawił się Draco, który jednak nie miał zamiaru zbytnio jej pomóc.
- Granger? - zapytał stając stanowczo za blisko niej.
Gdy poczuła jego oddech na swoim karku wzdrygnęła się i wolno odwróciła.
- Co chcesz? - burknęła, niezadowolona, że nie dość, że nie pomaga jej w pracy to jeszcze przeszkadza.
- Powiesz mi coś?
Hermiona zmarszczyła brwi. Nie chciała nic mówić temu ślizgońskiemu dupkowi.
- Nie. - odparła i podeszła do otwartej szuflady.
Malfoy zacisnął usta w cienką linię, ale nie widziała tego, bo stała do niego tyłem. Wiedział, że nie będzie łatwo, ale bez przesady!
- A gdybym coś ci obiecał, za wyjaśnienie mi jednej sprawy? - Spróbował podejść ją z innej strony.
Granger westchnęła ciężko i niechętnie odwróciła się w jego stronę. Posłała mu zdegustowane spojrzenie i udała, że rozważa jego lipną propozycję.
- Nie chcę twoich pieniędzy. - oświadczyła, mylnie interpretując jego zamiary.
- Uwierz, że wcale nie chcę ci ich dać. Nie chodziło mi o rzeczy materialne. - Draco powoli tracił kontrolę. Czy do jasnej cholery ona musiała być taka... taka.. no.. taka gryfońska?!
- A o co?
- Przysługa? Nie wiem co, zdecydujesz jak już mi powiesz.
Hermiona natychmiast się spięła.
- O nie, Malfoy! Nie będę się tak z tobą bawić! Ja ci powiem co chcesz wiedzieć, a ty wystawisz mnie do wiatru! - Zauważyła.
Draco miał ochotę załamać ręce.
- Dam ci słowo. - obiecał, ale dziewczyna pozostała nieugięta.
- Wiesz, gdzie ja mam twoje słowo? - burknęła. Malfoy posłał jej mordercze spojrzenie.
- Moje słowo jest warte więcej niż cała ta klitka, którą nazywasz domem. Nie chcesz nic w zamian, okej, ale wiedz Granger, że jak będę chciał wiedzieć to i tak się dowiem. Tylko, że jak zrobię to po swojemu, to już żadnych korzyści nie będziesz z tego miała. - zagroził.
- Myślisz, że się ciebie boję? - parsknęła Hermiona. Może faktycznie obleciał ją strach, bo nie od dzisiaj wiedziała, że Malfoy z pewnością nie jest zdrowy psychicznie, ale nie zamierzała mu tego pokazać. Ciężko przełknęła ślinę, gdy chłopak podszedł do niej tak blisko, że jej puszyste loki ocierały się o jego klatkę piersiową.
- Myślę, że powinnaś zacząć się bać. - powiedział, ale nie usłyszała w jego głosie żadnej groźby, a jedynie... rozbawienie? Ten parszywy gad najzwyczajniej w świecie się z niej nabijał!
- Ty świnio! - wybuchnęła odpychając go od siebie - Bawi cię ta sytuacja?
- Bawi mnie twój strach, Granger. - przyznał, uśmiechając się ni to łobuzersko ni to wrednie.
Dziewczyna poczuła jak nieświadomie zgrzyta zębami, a jej dłonie zaciskają się w pięści, Od kiedy tak reagowała na wyzwiska i zaczepki tego gada? Cóż, może od czasu, gdy okazało się, że kilka razy uratował jej życie? W tym roku otarła się o śmierć więcej razy niż podczas całej jej czteroletniej przygody u boku Harry'ego, a była dopiero połowa grudnia i nawet sam Voldemort nie zdążył sobie jeszcze o niej przypomnieć.
- Jesteś chory!
- To nie ja właśnie zbieram się, żeby ci przyłożyć. - zaśmiał się.
Hermiona natychmiast złożyła ręce na piersi i starała się wyglądać jak najbardziej luzacko, na co Draco ponownie parsknął śmiechem.
- Okej Malfoy! - krzyknęła Hermiona, zastanawiając się co zrobić z rękami. Najchętniej zacisnęłaby je na tej jego bladej szyi. - Nie zamierzam wdawać się z tobą w żadne rozmowy, bo to ubliża mojej godności! - mówiąc to odwróciła się w stronę otwartej wcześniej szuflady i wyjęła z niej tyle składników ile zdołała zmieścić w rękach, a następnie przeniosła je na stoliko-taboret i odłożyła odrobinę za mocno, w rezultacie czego jedna fiolka spadła na podłogę i rozbiła się.
Wściekła, mocno wypuściła powietrze z płuc i chwyciła leżącą w kącie pokoju szczotkę, szmatkę i zmiotkę. Jakież było jej zdziwienie, gdy spojrzała na miejsce w którym przed chwilą leżała potłuczona fiolka, a jej tam nie było. Mało tego, w tym jednym miejscu podłoga ślicznie błyszczała. Gdy przeniosła wzrok na prowizoryczny stolik, zauważyła, że wszystkie składniki są elegancko posegregowane. Zdziwiona odrzuciła rzeczy, które trzymała w kąt, z którego je wzięła i przeniosła wzrok na blondyna.
Chłopak leniwie obracał różdżkę, co chwilę przekładając ją z ręki do ręki. Jego usta wyginały się w kpiącym uśmiechu, a on sam rzucał jej spod rozczochranej grzywki rozbawione spojrzenie.
- I czego rżysz? - burknęła niezadowolona, że ją przechytrzył.
- Nie ubliżaj swojej godności Granger. - zacytował, uśmiechając się szerzej.
Na samym początku myślał, że te dwie godziny okażą się kompletną klapą. Teraz jednak jego humor poprawił się diametralnie. Zauważył, że denerwowanie tej małej gryfonki okropnie go rozśmieszało. Co z tego, że jak na razie nie dowiedział się tego co chciał wiedzieć? Przecież miał jeszcze aż trzy długie wieczory, aby wyciągnąć z dziewczyny to na czym mu zależało.
Wcześniej narzekał, że ma tylko cztery dni. Gdy jednak znalazł ciekawsze zajęcie, jakim było wkurzanie szatynki, stwierdził, że czas, który mu został w zupełności wystarczy. Zrozumiał powiedzenie, że wszystko zależy od punktu widzenia.
- Skąd masz różdżkę? - Głos Granger wyrwał go z zamyślenia, które najwyraźniej trwało tylko kilka sekund.
- Miałaś ze mną nie rozmawiać. - zauważył.
Ku jego zdziwieniu, dziewczyna machnęła tylko ręką.
- Byłam młoda i głupia. A teraz chcę wiedzieć.
To otworzyło przed nim kolejne, bardzo ciekawe wizualnie drzwi.
- Tak się składa, że ja też chciałbym się czegoś dowiedzieć, więc może zamienimy się informacjami?
- Śnisz. - odburknęła Hermiona, która natychmiast przejrzała jego zamiary. Podeszła do szafki i zajęła się wyjmowaniem z niej rzeczy, które przenosiła na stoliczek i zostawiała je Malfoyowi - bo niezmiernie wkurzał ją fakt, że wszystko robi sama. Jeszcze bardziej denerwowało ją, że chłopak ma różdżkę, ale poza samym faktem, że to on jej używał, nie mogła narzekać, bo było to dla nich obojga ogromne ułatwienie.
Aż do dwudziestej drugiej żadne z nich nie odezwało się ani słowem. Hermiona była ździebko obrażona, bo podobnie jak blondyn, nienawidziła nie wiedzieć czegoś, co chciała wiedzieć. Draco zaś miał za dobry humor aby się obrażać. Po prostu nie zamierzał po raz kolejny przysłowiowo - lub co gorsza dosłownie - dostać po głowie.
Następnego dnia na szlabanie nie było żadnych rewelacji. Tym razem jednak, to Draco nie odzywał się ze złości, a Hermiona niemalże pękała z dumy. Udało jej się bowiem wygrać bardzo, bardzo długą potyczkę słowną.
Trzeciego dnia, w środę, Malfoy powoli dostawał szału. Zostały mu raptem cztery godziny szlabanu przed świętami, a on nadal nie dowiedział się interesujących go rzeczy. Chodził po dormitorium, kopał co popadnie i uderzał głową w różne przedmioty. Innymi słowy - świrował. Pomysł podsunął mu dopiero rozbawiony Blaise Zabini, gdy wychodząc na wieczorny spacer z Daphne Greengrass, zauważył w jakim jego kumpel jest stanie.
- Zbajeruj ją, Smoku. - zażartował Blaise, a Draco miał ochotę go wyściskać, jednak Diabeł widząc jego zamiary szybciutko się zmył.
Dlaczego sam na to nie wpadł? Nie wiedział, tak samo jak nie wiedział również, dlaczego ta sprawa była dla niego taka ważna.
Gdy dotarł do składziku eliksirów i zobaczył krzątającą się ze skupionym wyrazem twarzy Hermionę, po raz pierwszy zwątpił w swoje możliwości. Zbajerować Granger? Ale jak?! To jak próbować przeskoczyć Titanicem Górę Lodową, lub porwać się z motyką na słońce! Czyli, po prostu NIEWYKONALNE.
Ale, ale, nie rozpędzajmy się. Przecież był Malfoyem. On nie miał w swoim złotym słowniku słów takich jak "niemożliwe", "niewykonalne" i "nie do zrobienia".
Przez cały wieczór niby "przypadkiem" ocierał się o Granger, gdy obok niej przechodził. Nie zwracał uwagi na dziwne miny dziewczyny, która nijak nie mogła zrozumieć jego postępowania. Specjalnie nawet użył swoich ulubionych perfum, które zazwyczaj działały na dziewczyny niczym najdroższa amortencja, jednak nawet to nie poskutkowało.
W środę również wrócił do dormiorium z niczym. Został mu już tylko czwartek. Jak w jeden wieczór zbajerować Granger, skoro nie wyszło mu to w tydzień? Nie brał nawet pod uwagę możliwości, że i w piątek będzie musiał pofatygować się na ten cholerny szlaban, jeśli jutro mu nie wyjdzie.
I wtedy dostał olśnienia! Z zadowoleniem malującym się na twarzy, oddał się w objęcia Morfeusza, postanawiając wdrążyć swój piekielny plan w życie.
Harry Potter siedział na parapecie w swoim dormitorium. Zamek już dawno pogrążył się we śnie, jednak brunet po raz pierwszy od dawna nie miał ochoty spać. Nie było to spowodowane wypoczęciem - bo tego Harry'emu już długo brakowało - a brakiem czasu by w ciągu dnia przemyśleć pewne istotne kwestie.
Rozejrzał się po ciemnym pokoju, oświetlonym jedynie przez leniwe światło księżyca i po raz kolejny zatęsknił, patrząc na od dawna perfekcyjnie pościelone łóżko jego najlepszego przyjaciela, Rona Weasleya. Od ponad miesiąca jego przyjaciel nie uczęszczał na zajęcia, nie chodził po korytarzach i nie spał w swoim łóżku, w Wieży Gryffindoru. Od czterech miesięcy jego przyjaciel nie był jego przyjacielem, a jedynie przybrał jego skórę. Czasami Harry czuł się jak w jakiejś niskobudżetowej, hiszpańskiej, mugolskiej telenoweli. Brakowało tylko śpiewania co dziesięć minut...
Ogarnij się Harry! - W jego głowie zabrzmiał głos, niepokojąco podobny do głosu Hermiony.
Postanowił się ogarnąć.
Myśl o Hermionie, która tak nagle zawitała w jego głowie, zlała się z myślami o Ronie i w ten sposób młody Potter otrzymał kolejny dylemat. Czy chce jechać na święta do Nory? Hermiona przecież już powiedziała, że chce pojechać i wyjaśnić wszystko z Ronaldem, jeśli miałby akurat świąteczną przepustkę ze szpitala św. Munga. Wybraniec również pragnął wreszcie zakończyć to chore nieporozumienie. Chciał spojrzeć wreszcie w brązowe oczy Rona, nie czując żadnych wyrzutów, nie dopatrując się przekrętów. Ale czy jeszcze będzie potrafił?
Nie miał zielonego pojęcia jak, ale wiedział, że będzie walczył o przyjaźń jego, Rona i Hermiony. Przecież budynków budowanych przez kilka lat nie zostawia się na pastwę losu, tylko dlatego, że zabudowało się jedną ze ścian, w miejscu w którym powinny być drzwi. Tak samo nie zostawia się budowanej przez lata więzi, tylko z powodu jednego nieporozumienia, jednego błędu.
Zmęczony rozmyślaniem Harry postanowił położyć się do łóżka. Swoich kroków nie skierował jednak do łóżka będącego jego własnością, a do posłania, które od dawna stało nie ruszone, idealnie pościelone, niemogące doczekać się powrotu właściciela. Chłopak przykrył się zimną kołdrą, nadal pachnącą zapachem, który kojarzył mu się z miłością i domem.
Tej nocy Harry Potter po raz pierwszy od dawna nie zbudził się nękany koszmarami i nocnymi marami. Śnił spokojnie, a sny miał piękne. W jednym z nich siedział w małym pokoiku ze skośnym dachem jakby będącym na poddaszu i grał w Szachy Czarodziejów z uśmiechającym się do niego promiennie, rudowłosym chłopakiem.
Zdenerwowana Hermiona szybko kierowała się w stronę gabinetu Severusa Snape'a. Bała się, co ten wariat Malfoy przygotował dla niej tym razem. Przecież on jest nieobliczalny!
Granger nie miała zielonego pojęcia dlaczego ślizgon zachowywał się tak jak się zachowywał, ale miała tego już serdecznie dość. Poprzedniego wieczora wyperfumował się niczym Astoria Greengrass i cały czas na nią wpadał.
Wiele rzeczy można powiedzieć o Draco Malfoyu, ale na pewno nie to, że jest niezdarny. Ta kwestia coraz bardziej ją zastanawiała.
Gdy dotarła do celu swojej podróży, Malfoy już tam na nią czekał. Uśmiechnął się do niej przyjaźnie i otworzył przed nią drzwi, przepuszczając ją w przejściu. Teraz już na sto procent wiedziała, że chłopak planuje coś złego.
- Co ty knujesz? - zapytała, gdy tylko zamknął za nimi drzwi.
Jasne brwi chłopaka powędrowały do góry.
- Ja? Ależ nic. Po prostu wydoroślałem.
- Jasne, od wczoraj - prychnęła gryfonka. Wydoroślał? Draco Malfoy? W jeden dzień? Dobre sobie!
- Po prostu zauważyłem, że jesteś dziewczyną, a ja dziewczyny traktuję z szacunkiem. - powiedział całkowicie poważnie.
- Nie rozśmieszaj mnie Malfoy. Ty nie masz szacunku nawet do własnych pieniędzy, a co dopiero do mnie.
Blondyn złożył ręce na piersi i podszedł do jej na niebezpiecznie małą odległość, a Hermionę po raz kolejny zaczęła dusić mocna woń jego perfum. Gdyby prowadziła listę najbardziej znienawidzonych zapachów, perfumy ślizgona umieściłaby na pierwszym miejscu.
- O tym co szanuję, a co nie, ty akurat gówno możesz wiedzieć, Granger. - warknął, a dziewczyna poczuła jak jeżą jej się włoski na karku.
- Widzisz? - zaśmiała się, udając, że jego bliskość nie wywarła na niej żadnego wrażenia - Gdzie teraz jest ten twój domniemany szacunek?
Malfoy zmarszczył brwi i odwrócił się do niej plecami. Odszedł kilka kroków i nagle gwałtownie odwrócił się w jej stronę, celując w nią różdżką.
- Właśnie daję ci szansę, żebyś na niego zapracowała. - oświadczył, uśmiechając się perfidnie. Wiedział, że Granger jest w kropce. Nie miała zapasowej różdżki, więc nie miała się czym bronić. Tak jak oczekiwał Draco, szatynka natychmiast sięgnęła po najbliżej leżące fiolki i zamachnęła się, żeby w razie potrzeby móc w niego rzucić.
Wszystko szło po jego myśli.
- Zamierzasz zaatakować nieuzbrojoną? - zapytała, a on wyczuł w jego głosie nutę paniki. Dokładnie o to mu chodziło; rozkręć się Granger! - Gdzie twój honor? - warknęła.
- W tym samym miejscu gdzie szacunek. - odwarknął. - Przecież masz mnie za śmiecia, a śmieci nie mają takich rzeczy w asortymencie.
Nagle Hermiona opuściła rękę w której trzymała fiolkę, co kompletnie zdezorientowało Dracona. A już wszystko szło tak ładnie!
- Nie mam cię za śmiecia... - powiedziała cicho, co jeszcze bardziej zbiło go z pantałyku.
- N-nie? - zająknął się i zaczął opuszczać rękę, szybko jednak zorientował się co robi i ponownie wymierzył różdżką w klatkę piersiową dziewczyny. - Kłamiesz! Boisz się walczyć! - Postanowił ją sprowokować.
- Ja niczego się nie boję! - krzyknęła i rzuciła w niego pierwszą fiolką. Draco - jak przystało na Szukającego - wykazał się refleksem i odskoczył w momencie gdy przedmiot był kilka centymetrów od jego twarzy.
- Ah tak? Udowodnij! - Brnął dalej.
- Jak ci tu zaraz udowodnię, to do egzaminów nie wyjdziesz ze Skrzydła Szpitalnego! - zagroziła i schowała się za jednym z regałów.
Przez chwilę Draco zręcznie unikał lecących w jego stronę eliksirów i od czasu do czasu rzucał jakieś lekkie zaklęcia. Gdy kolejny raz chybił, osiągnął dokładnie to co chciał. Dziewczyna poczuła się pewnie i wyszła zza regału. Zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, Draco rzucił w jej klatkę piersiową fiolką z przeźroczystym płynem. Gdy tylko opary zaczęły się ulatniać, chłopak związał gryfonkę niewidzialnymi linami i wyjął z kieszeni maseczkę, którą wcześniej podwędził pani Pomfrey.
- Teraz sobie porozmawiamy, Granger. - zaśmiał się, kucając w bezpiecznej odległości od wściekłej dziewczyny i naciągając maskę na usta.
- Zaplanowałeś to wszystko! - wybuchnęła. Była okropnie zła na siebie, bo dała się nabrać i na tego parszywego gada, bo tak podstępnie ją wrobił!
Draco zaśmiał się i posłał jej rozbawione spojrzenie.
- Powiedziałem ci, że jak będę chciał, to wyciągnę z ciebie to co mnie ciekawi.
- O nie! - krzyknęła natychmiast - Nic ci nie powiem!
Kąciki ust chłopaka po raz kolejny powędrowały do góry, gdy zobaczył jak szatynka zaciska usta i kuli się związana niewidzialnymi sznurami. Wiedział, że nie ma wiele czasu, bo dawka Veritaserum, którą rzucił w dziewczynę była niewielka. Musiał się pospieszyć.
- Gdy ostatnio spotkaliśmy się na korytarzu - zaczął nie spiesząc się zbyt mocno. Nie mógł pokazać, że aż tak bardzo zależy mu na tej informacji. - Szłaś z Potterem, a ja z Pansy. Pamiętasz?
Z rozbawieniem obserwował jak dziewczyna usilnie próbuje nie otworzyć ust, ale opary eliksiru okazały się silniejsze od jej zawzięcia.
- Tak.
Wszystko szło coraz lepiej. Malfoy miał ochotę zaklaskać.
- I wtedy, spojrzałaś mi w oczy i zaczęłaś się dziwnie zachowywać. Czemu? - Wreszcie zadał pytanie, które męczyło go od tylu dni.
To pytanie zdziwiło Hermionę. Tylko tyle chciał wiedzieć? A może, aż tyle?
- Zrozumiałam, że to ciebie widziałam, gdy Ron mnie dusił. Poznałam cię po oczach. - wyznała i natychmiast ponownie zacisnęła usta w cienką linię, a jej policzki pokryły się szkarłatem, nie tyle zawstydzenia, co złości.
Malfoy musiał usiąść. Spodziewał się wszystkiego, ale nie tego co właśnie usłyszał. Granger musiała widzieć jego oczy gdy niósł ją do Skrzydła Szpitalnego i teraz już wiedziała, że to on wtedy odrzucił od niej Rudzielca.
Zaklął szpetnie i szybko się podniósł. Na usta cisnęło mu się zaklęcie, które sprawiłoby, że dziewczyna zapomni o swoim odkryciu. Jeśli jednak widziała wtedy choćby kolor jego oczu, wiedział, że wykasowanie jej ostatnich myśli na ten temat nic nie da, bo gdy spojrzy w jego oczy, znów się zorientuje. Żałował, że nie potrafił usuwać z pamięci dawnych wydarzeń.
- Nie myśl sobie Granger, że zrobiłem to z dobroci serca. - warknął - Po prostu nie chciałem mieć cię na sumieniu.
- Tylko winny się tłumaczy - syknęła, nie zdając sobie sprawy z tego jak bardzo jej słowa go dotknęły.
- W takim razie jestem winny. - warknął - Wybacz, że postanowiłem choć raz w życiu być lepszym człowiekiem i ocalić twoje nędzne życie.
Jednym machnięciem różdżki uprzątnął bałagan, który zrobili podczas pojedynku, a następnym rozwiązał zaskoczoną dziewczynę. Nie oglądając się za siebie, wyszedł z pomieszczenia i szybkim krokiem ruszył na Wieżę Astronomiczną. Tylko tam mógł pomyśleć w spokoju, z dala od uporczywych pytań Zabiniego i Notta. Wiedział, że czeka go bezsenna noc.
Zdziwiona dziewczyna podniosła się z podłogi i wolno wyszła ze składziku eliksirów. Swoje kroki skierowała do gabinetu Snape'a, któremu wcisnęła kit, że Malfoy źle się poczuł i od razu poszedł do swojego pokoju. Severus posłał jej powątpiewające spojrzenie, ale było już na tyle późno, że miał najzwyczajniej gdzieś, co robią uczniowie, jeśli tylko nie wchodzili mu w paradę. Zabrała różdżkę Dracona i chcąc nie chcąc udała się do Pokoju Wspólnego Slytherinu. Z dwojga złego, wolała pójść tam dziś, gdy i tak była już wyprowadzona z równowagi, niż jutro od nowa psuć sobie humor.
Stanęła pod obrazem strzegącym wejścia do kwater Salazara i po krótkim zastanowieniu wypowiedziała hasło.
- Czysta krew - mruknęła, krzywiąc się przy tym lekko. Ku jej zadowoleniu obraz odskoczył, ukazując jej wejście do środka.
Ci ślizgoni to jednak są głupi - pomyślała - Żeby od trzech lat nie zmienić hasła?
Nie miała jednak teraz czasu, żeby zastanawiać się nad inteligencją uczniów Domu Węża, bo powoli skierowała swoje kroki do środka. Nie słuchała podświadomości, mówiącej jej, że wchodzi prosto do przysłowiowej paszczy lwa.
W salonie siedziało tylko kilka osób, w tym Blaise Zabini i Daphne Greengrass. Hermiona nieśmiało pomachała do blondynki, która, gdy tylko ją dostrzegła, zerwała się z kanapy, ciągnąc za sobą Zabiniego. Diabeł był wyraźnie zadowolony, gdy dziewczyna nie puściła jego ręki po dojściu do gryfonki.
- Hermiona! - Zdziwiła się Daphne - Co ty tutaj robisz?
- Przyszłam tylko oddać Malfoyowi jego różdżkę. - odparła i podała dziewczynie patyk. Daphne speszyła się, gdy chcąc wyciągnąć rękę, zobaczyła, że nadal tkwi ona w żelaznym uścisku Zabiniego. Natychmiast oblała się rumieńcem i chciała zabrać dłoń, ale chłopak tylko ścisnął ją mocniej i objął zaskoczoną blondynkę ramieniem, przyciągając ją do siebie. Gdy ślizgonka nie odsunęła się, Diabeł uśmiechnął się zwycięsko i dopiero wtedy zabrał od Granger własność Dracona.
- A właśnie! Gdzie w ogóle jest Draco? - zapytała Daphne, chcąc odwrócić uwagę zebranych od ręki chłopaka, spoczywającej na jej ramieniu.
- Nie mam pojęcia. - przyznała szczerze Hermiona - Zdenerwował się i wyszedł ze szlabanu.
Blaise zastanowił się chwilę i już wiedział gdzie jest jego przyjaciel.
- Wiem gdzie on jest. - powiedział, wpatrując się nieprzytomnie w różdżkę blondyna.
- Więc chodźmy do niego! - zaproponowała natychmiast Daphne.
Zabini pokręcił przecząco głową i przeniósł spojrzenie na wpatrujące się w niego niebieskie tęczówki.
- Draco nie chce być znaleziony. Zawsze tam chodzi, kiedy chce pobyć sam i pomyśleć. Uszanujmy to. - oświadczył chłopak, tym samym kończąc temat.
- Dzięki Hermiono, za przyniesienie różdżki Malfoya, ale wiesz, zaraz będzie cisza nocna i... - zmieszała się Daphne.
- Rozumiem. Delikatnie mnie wypraszasz - Granger posłała ślizgonce smutny uśmiech, a blondynka odpowiedziała jej tym samym.
- Draco na pewno będzie ci wdzięczny, że o nim pomyślałaś - dodała niepewnie niebieskooka, gdy szatynka wyszła już na korytarz,
- Z pewnością - burknęła Hermiona i zasunęła za sobą portret. Skierowała się do Wieży Gryffindoru i już wiedziała, że dzisiejsza noc będzie ciekawa.
Kochani!
Liczyłam się z faktem, że po dwumiesięcznej nieobecności, raczej nie zostanę powitana przez tabuny wiernie czekających czytelników, jednak przykro zrobiło mi się na serduszku, gdy zobaczyłam ilość komentarzy. Jestem bardzo wdzięczna Karolinie Ladzie (nie wiem czy dobrze odmieniłam nazwisko), Oli Miśkowiec, girl in moon light oraz Ju Luś za skomentowanie poprzedniego rozdziału. Wiedzcie, że gdy tylko zobaczyłam nowy komentarz, na mojej twarzy błyszczał ogromny uśmiech. To wielki zaszczyt i radość dla blogera, gdy ktoś doceni jego pracę. Pamiętajcie proszę, że najlepsze są długie, obszerne, wyrażające jak najwięcej komentarze.
Ten rozdział miał być pisany już w Norze, a znów wyszedł mi taki przejściowy... W każdym bądź razie, jestem z niego zadowolona, bo bardzo bawi mnie frustracja Dracona, na której opiera się ten rozdział. Mam nadzieję, że również wam się spodoba. Za wszystkie błędy bądź literówki przepraszam!
Nowy rozdział pojawi się w ciągu tygodnia.
Komentujcie kochani!
Wczoraj trafiłam na Twojego bloga i dzisiaj skończyłam czytać.
OdpowiedzUsuńPozytywnie się zaskoczyłam przebiegiem Twojej historii. Jest bardzo oryginalna w porównaniu z innymi opowiadaniami.
Bardzo przyjemnie się ją czyta. Pozmieniałaś trochę w charakterach poszczególnych bohaterów, co wyszło tej historii na dobre. ( Dzięki Tobie moje podejście do Pansy i Zabiniego zmieniło się diametralnie).
Trochę niezbyt podoba mi się fakt zachowania i ogólnych przekonań Rona... rudzielec jest mi obojętny... ale jakby nie było, to on był sercem naszego "golden trio".
Jednak nie mam do Ciebie o to pretensji, przynajmniej jakąś nowość i świeżość wprowadziłaś.
Czy mi się wydaje czy przeniosłaś lata szkolne Harry'ego Pottera do dzisiejszych czasów...? Widzę tutaj dosyć sporo "nowoczesnych" ubrań i butów w których chodziła Hermiona.
Harry wyszedł Ci przebosko... mam do niego słabość w Twoim opowiadaniu ^^
Draco też niczego sobie... jest bardziej ogarnięty i pewny swoich przekonań ;)
Shippuję parring Zabini + Daphne Greengrass... fajnie, że są tutaj jego elementy... masz u mnie kolejnego plusa.
No cóż, trochę się rozpisałam, dlatego skończę pospolitym:
Pozdrawiam i życzę dużo, dużo weny ^^
Zapraszam również do mnie ;3
Jak mówiłam jestem :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę świetnie Ci wyszedł ten rozdział. Nawet nie wiesz jak na niego czekałam !
Codziennie sprawdzałam, czy nie dodałaś już kolejnej części. Jedynym wyjątkiem był wczorajszy dzień (kiedy akurat go dodałaś :P), bo wróciłam do domu o 21.
Ale to nie ma być historia mojego życia, więc wracając do opowiadania.
Nie powiem, ale nie spodziewałam się po Malfoy'u, że tak mu będzie zależało na odpowiedzi od Hermiony, żeby podać jej Veritaserum (<- chyba dobrze napisałam :P)
Czyżby Malfoy się zakochał ;) ? I jeszcze ta sytuacja z Daphne i Blaisem.
Mam nadzieje, że w następnym rozdziale będzie jeszcze więcej sytuacji Hermiona X Draco.
Nie myślałam, że Snape jako opiekun ślizgonów, będzie aż tak tępy żeby nie zmienić im hasła ;)
Mam dziwne przeczucie, że coś się zdarzy w nocy, ale ja nie jestem żadnym jasnowidzem, a wręcz przeciwnie w większości sytuacji mam zbyt wybujałą wyobraźnię.
A ta dwójka jeszcze musi spędzić ze sobą ok. dwóch tygodni sami w składziku :D
A co do mojego nazwiska to dobrze je odmieniłaś i nie ma sprawy co do komentowania, bo naprawdę lubię to robić :D
Życzę weny i do przeczytania :*
~KIMI
endowed-with-power.blogspot.com
P.S.1 Przepraszam za ten spam na górze :/
P.S.2 I dziękuje Cie że wpadłaś do mnie. Już zmieniłam tą zakładkę z bohaterami i jest teraz podział dla osób nowych oraz dla stałych czytelników :)
Uwaga ! Uwaga !
UsuńOznajmiam wszem i wobec, że zostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Blog Award (LBA) !
*oklaski z widowni*
Brawo ! Brawo !
Powodzenia w odpowiadaniu na moje pytania :*
"Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę”. Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań.
Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował."
~KIMI
endowed-with-power.blogspot.com
Dziękuje, że o mnie wspomniałaś! :) Kolejny rozdział jest po prostu fantastyczny! Bardzo mi się spodobał. Jak zwykle czekam na kolejne. Już nie mogę się doczekać :D Życzę weny i tego abyś dostawała więcej komentarzy, bo naprawdę na to zasługujesz! :) <3
OdpowiedzUsuńPoswiecam ci moje ostatnie 8% baterii. Możesz być dumna, bo nawet przeczytałam notatkę od ciebie. Doskonale wiesz, że ja ubóstwiam twój blog. Jest jednym z najlepszych. Bardzo mnie wciągnął. Z niecierpliwością czekam na kolejny rozdział. A co do tego to nie jest on przejściowy :). Nie mogę się doczekać kolejnego epizodu z Draco, te najbardziej przypadły mi do gustu. Ciekawe jak to będzie wyglądało. Mam nadzieję, że sytuacja z Ronem wyjdzie na dobre. Jeśli możesz to rozbudowuj bardziej momenty z Draconem pls. :D Nie wiem czy wyszło długie, ale wiem że bez sensu. Robie to dla ciebie. Czekam na kolejny rozdział. :)
OdpowiedzUsuńWarto zaznaczyć że jest tu kilka osób,które nic nie mówią ale czytają i wspierają. Jak najbardziej podoba mi się ten rozdział i cieszę się ze nadal piszesz. Jestem z tobą od samego początku, mimo że nie widać tu mojej aktywności to jestem i Cię wspieram ;) Czekam na kolejny rozdział, Ines.
OdpowiedzUsuńWstyd i siara, bowiem czytam twojego bloga od jakiegoś czasu, a ani razu nie skomentowałam.
OdpowiedzUsuńW każdym razie, uważam, że twoje opowiadanie jest interesujące i dobrze napisane.
Co do fabuły to... Faktycznie, trochę dziwne jak dla mnie było, że Draco chce się tak bardzo dowiedzieć coś więcej na temat akcji z korytarza, ale jest okej. Czemu tak zareagował? Nie wiem, ale mam nadzieję, że niedługo się dowiem. O co ci chodziło z tym, że "ta noc będzie ciekawa" również nie wiem i już nie mogę się doczekać następnego rozdziału.
Weny życzę i do następnego rozdziału ;)
Hej. Nominowałam cię do LA. Więcej u mnie. Przepraszam, że nie dodałam opinii o rozdziale. Wyjaśnienia do tego również u mnie.
OdpowiedzUsuńhttp://dramioneszkolnerozterki.blogspot.com/?m=1
Doootarłam!
OdpowiedzUsuńZła ja ;_; Zawsze spóźniona :/ Nie krzywdź mnie, proooszę :(
Cóż, widzę, że nasz pan Malfoy ma małe problemy emocjonalne xD Nie tylko Snape ma męski okres. Draco ma wahania nastroju? xD Podoba mi się koncepcja przebiegłego Malfoya, który uważa się za najsprytniejszego ^^ To do niego podobne :P
Hermiona jest sobą. Brakuje mi tu tylko wypadu do biblioteki przed feriami, wiesz, po "lżejszą" lekturę xD
Akcja na szlabanie była boska. Niezły pomysł z tym rzucaniem eliksirami ;) Ciekawe, o co chodzi z tą "ciekawą nocą" na końcu rozdziału...
Znalazłam taki mały błąd fabularny - Ron ma niebieskie oczy ;)
Niestety krótko, ale pamiętaj, że jestem zawsze ;)
Pozdrawiam cieplutko,
Storm ♥
http://lumosdramione.blogspot.com/ zapraszam do komentowania i czytania ;)
OdpowiedzUsuńDziwisz sie ze nikt nie chce komentować, a sama nie spełniasz obietnic. "Następny rozdział pojawi się do tygodnia" pfff nie dawaj słowa jak nie umiesz go dotrzymać -.-
OdpowiedzUsuńNie uważam, żeby takie komentarze były potrzebne.
UsuńJa również jestem człowiekiem i mam swoje życie, które niestety nie pozwala mi na dodawanie rozdziału za rozdziałem. Napisanie jednej notki to nie jest godzina czy dwie, ale nawet do dziesięciu (lub więcej) godzin roboty. Jeśli już musisz mnie krytykować, odznacz anonima i powiedz mi co o mnie sądzisz, na jakimś poziomie, bo powyższy komentarz świadczy źle o tobie a nie o mnie. Myślę, że każdy blogger rozumie, jak ciężką pracą jest napisanie czegokolwiek. Jeśli nie umiesz zaakceptować tego, że ja nie żyję pisaniem, nikt cię na tym blogu nie trzyma ;)
Clarence
Sie tylko wtrace na szybko - oczywiscie, ze kazdy blogger rozumie - na pewno ten, ktory nie stawia warunkow czytelnikom taki jak ten. Oni Twoje warunki spelnili, ale to Tv bie qywiazalas sie z umowy. Jezeli jest chociaz cien szansy, ze mozesz nie zdazyc z rozdzialem, nie powinnas qymagac od swoich czytelnikow okreslonej ilosci komentarzy.
UsuńPozdrawiam,
Rzan.
A czy ja gdzieś napisałam, ile komentarzy wymagam? Do niczego nikogo nie zmuszam. Poprosiłam tylko o wyrażenie opinii
UsuńClarence
Jejuuuu
OdpowiedzUsuńSuper blog!! Zaczęłam czytać wczoraj i nie mogę sie doczekać kolejnego rozdziału.
Uwielbiam jak Draco jest taki "ostry" w stosunku do Hermiony 😂. Chodzi właśnie o tą jego frustrację i podrywanie hahah:
Czekam na kolejny rozdział 💙💙💙💙💙💙💙💙💙😘😘
Masz super styl pisania. I rozdziały są długie. Na prawdę bardzo fajnie piszesz i kontynuuj to, ponieważ wspaniałe ci wychodzi!! 💙💙💙💙
I jak już pisałam CHCĘ KOLEJNY ROZDZIAŁ, NAJLEPIEJ JAKBY DRACO I HERMIONA ZNOWU COŚ EKHEM COŚ KU SOBIE 😂😂💙💙💙