wtorek, 7 lipca 2015
Rozdział Pierwszy - W co ty grasz?
Dni Hermiony mijały powoli. Codziennie rano robiła chłopcom śniadanie, w ciągu dnia dawała im ściągać od siebie na lekcjach, a cały swój wolny czas spędzała w bibliotece. Możecie nie uwierzyć, ale Granger już ledwo wytrzymywała w miejscu, które kiedyś było dla niej rajem. Teraz całe popołudnia siedziała pomiędzy regałami, dusząc się w niewentylowanym pomieszczeniu, pośród starych, zakurzonych ksiąg. Cały stolik przy którym właśnie siedziała szatynka, zastawiony był opasłymi tomami, począwszy na "Historii Hogwartu", a skończywszy na "Tysiąc stu czternastu zastosowaniach Bezoaru". Ręka dziewczyny szybko przesuwała się po pergaminie, który był zapisany już prawie w całości.
Hermiona siedziała w bibliotece już cztery i pół godziny, a ledwo skończyła wypracowanie z eliksirów dla Rona. Miała jeszcze do napisania esej swój i Harry'ego, a jeśli chciała mieć choć chwilę dla siebie musiała się streszczać, ponieważ doba ma niestety tylko dwadzieścia cztery godziny.
Nagle zaprzestała pisania i opadła na oparcie krzesła, odchylając głowę do tyłu i zamykając oczy. Dlaczego ona w ogóle się na to wszystko godzi? Haruje godzinami, pisząc eseje i prace domowe, podczas gdy Ron szwenda się gdzieś z Lavander Brown, a Harry lata sobie na miotle.
Przecież tak nie może być! To nie fair!
Ale czy ktokolwiek kiedykolwiek obiecywał nam, że życie będzie fair?
No właśnie.
Hermiona szybko zatrzasnęła wszystkie książki i nie kłopocząc się nawet odłożeniem ich na miejsce, wepchnęła zapisane pergaminy, pióro oraz kałamarz do swojej czarnej, szkolnej torby. Związała swoje długie do pasa, wyprostowane brązowe włosy w wysoką kitkę i ubrała sportową bluzę która wisiała na jej krześle. Rozejrzała się jeszcze, czy aby na pewno wszystko wzięła, po czym szybkim krokiem wyszła z biblioteki.
Pomimo, że była dopiero połowa października, pogoda była okropna. Nie padał deszcz, ale wiał silny, zimny wiatr. Chwilę po przekroczeniu drzwi wyjściowych, gryfonka pożałowała, że nie ubrała się dziś cieplej. Dziewczyna miała na sobie tylko bluzkę na ramiączkach i bluzę, którą szybko zapięła gdy poczuła chłód, czarne spodnie rurki i białe, mugolskie forcy za kostkę. Przesunęła rękawy, tak, że ledwo wystawały z pod nich palce i wepchnęła ręce do kieszeni bluzy.
Postanowiła odwiedzić Hagrida.
*
*
Szatynka spędziła bardzo miłe trzy godziny w towarzystwie gajowego. Bała się jednak powrotu do zamku i konfrontacji z przyjaciółmi. Pewnie znów będą mieć do niej pretensje, ale przecież mogli zrobić to wszystko co zlecili jej, samemu. Dlaczego ma się bać ich reakcji? Nie tak to wszystko powinno funkcjonować!
Hermiona westchnęła ciężko pod nosem i weszła do Wielkiej Sali akurat gdy zaczynała się kolacja. Wtopiła się w tłum, jak najszybciej przeszła na drugi koniec stołu Gryffindoru i usiadła obok Neville'a Longbottoma. Neville był wysokim chłopakiem który delikatnie mówiąc, raczej nie przyciągał spojrzeń płci przeciwnej i nie był jakoś specjalnie zabawny , ale mimo to, dziewczyna bardzo go lubiła.
- Hej Neville. - Uśmiechnęła się i zabrała za robienie kanapki. Wyjątkowo, przygotowała jedzenie tylko dla siebie, co niezmiernie ją ucieszyło.
- Cześć Hermiono. - odparł chłopak, przyglądając się jej uważnie. Gryfonka zmarszczyła brwi i przetarła brodę oraz policzki ręką.
- Ubrudziłam się gdzieś? - spytała zdziwiona.
Neville uśmiechnął się delikatnie.
- Nie, po prostu zastanawiam się dlaczego nie usiadłaś z Harrym i Ronem.
- Ah, o to chodzi.. - Hermiona zasmuciła się. Dlaczego nie usiadła z przyjaciółmi? Przecież teraz pewnie jest im przykro.... Nie! Nie prawda! Nic im nie będzie, co najwyżej będą głodni bo pewnie już zapomnieli jak to jest robić sobie jedzenie samodzielnie. - Po prostu nie było ich jeszcze więc usiadłam tutaj.
Neville popatrzył na nią jak na wariatkę.
- Przecież przyszli tu chwilę przed tobą.
Hermiona spiorunowała chłopaka wzrokiem i ugryzła spory kawałek kanapki aby nie musieć odpowiadać. Brunet chyba zrozumiał, że temat jest skończony i mruknął ciche "smacznego" po czym opuścił Wielką Salę. Dean Thomas który dotychczas siedział cicho naprzeciwko dziewczyny rzucił jej niechętne spojrzenie i szybko odszedł od stołu, prawdopodobnie po to aby dogonić swojego przyjaciela.
Brawo Hermiono, odezwała się jej podświadomość, zraziłaś do siebie kolejną osobę.
Szatynka szybkim krokiem ruszyła do swojego dormitorium, w którym natychmiast położyła się spać. Miała dosyć tego dnia.
Przed snem obiecała sobie, że nie zrani już więcej nikogo.
*
*
Hermiona wstała wypoczęta i pełna życia, co ostatnio zdarzało jej się coraz rzadziej. Wchodząc do łazienki uśmiechnęła się promiennie do podnoszącej się właśnie z łóżka Lavander Brown. Blondynka zdziwiła się i przetarła oczy. Przecież nigdy się nie lubiły.
Co było powodem dobrego humoru gryfonki? Otóż, obiecała sobie poprzedniego wieczoru pewną rzecz i zamierzała słowa dotrzymać. Zrozumiała również, że osobą, którą rani najbardziej jest ona sama. Postanowiła więc wyjaśnić parę spraw z Harry'm i Ronem.
Wybiegła z dormitorium ubrana w czerwony sweterek, czarne obcisłe rurki i białe forcy. Włosy wyprostowała, i zaczesała swoją długą grzywkę na prawą stronę.
Wbiegła po schodach prowadzących do pokoju chłopaków i gwałtownie otworzyła drzwi, w rezultacie czego mocno uderzyły o ścianę. Zdążyła wślizgnąć się do pomieszczenia zanim zamknęły się ponownie.
Harry siedział na swoim łóżku i czytał jakąś książkę, w której rozpoznała podręcznik do eliksirów. Obok niego leżał pokreślony w kilku miejscach pergamin i pióro. Czyżby próbował napisać coś sam?
Brunet co chwila poprawiał przydługie włosy które opadały mu na oczy gdy pochylał się nad książką. Gdy jednak zobaczył Hermionę uśmiechnął się do niej, a ona ujrzała w nim swojego przyjaciela. Tego który zaginął w nim dawno temu, a nie tego nieczułego sukinsyna którym był przez ostatnie kilka miesięcy. Nie wiedziała co ma o tym myśleć ale odwzajemniła uśmiech.
Ron, gdy usłyszał huk, gwałtownie zerwał się z łóżka, ale zaplątał się w kołdrę i upadł ciężko na podłogę. Gdy próbował się ponieść, szatynka omiotła wzrokiem resztę pomieszczenia.
Seamus mruczał coś pod nosem, ale dziewczyna zrozumiała z tego tylko tyle co "budzić" "środek nocy" i "niewdzięcznicy". Później zakrył głowę poduszką i próbował znów zasnąć.
Dean wystawił w jej kierunku środkowy palec, a ona widząc ten gest uśmiechnęła się szerzej. Neville nadal spał snem twardym jak kamień.
Nagle jej uszu dobiegł krzyk rudzielca który właśnie ponownie wtoczył się na swoje posłanie.
- HERMIONA!
Seamus powiedział coś co brzmiało jak "zamknijcie się idioci", ale jego głos przytłumiła poduszka którą nadal miał na głowie, więc nikt właściwie do końca go nie zrozumiał.
Dziewczyna posłała rudemu promienny uśmiech i dostrzegła na jego twarzy zdezorientowanie, które jednak szybko zastąpiła obojętność.
- Tak, Ronaldzie?
- Jeśli nie przyszłaś tu po to, żeby przynieść mi i Harry'emu śniadanie, to nie chciałbym być w twojej skórze. - zagroził jej Wiewiór.
Czarnowłosy parsknął śmiechem. Spojrzał na Rona, na Hermionę i ponownie na rudzielca.
- Pozwól Ronaldzie - Harry dał specjalny nacisk na pełne imię przyjaciela - że Harry sam zadecyduje o tym gdzie zje śniadanie. A teraz, Harry wychodzi.
Uśmiechnął się jeszcze raz, dosłownie wskoczył w buty, chwycił przyjaciółkę pod ramię wyciągając ją z pokoju i na odchodne specjalnie trzaskając drzwiami. Dziewczyna patrzyła na niego zdziwiona ale nic nie mówiła. Gdy przechodzili przez Pokój Wspólny, kilka głów odwróciło się w ich stronę z wyraźnym zainteresowaniem wymalowanym na twarzach. Hermiona rozejrzała się i dostrzegła Freda i George'a rozdających pierwszo i drugorocznym jakieś podejrzane cukierki. Pewnie zainteresowałaby się tym, ale była teraz zbyt zaintrygowana dziwnym zachowaniem Harry'ego.
Doszli na trzecie piętro, tam gdzie kiedyś Dumbledore trzymał Puszka, trójgłowego psa Hagrida. Pomimo, że wraz ze zniszczeniem Kamienia Filozoficznego i śmiercią Nickolasa Flamela o której gazety takie jak "Prorok Codzienny" czy "Czarownica" rozpisywały się dobre pół roku, piętro to nadal było zakazane. Hermiona podejrzewała, że Filchowi po prostu nie chciało się tutaj sprzątać.
Dziewczyna zaczynała się niecierpliwić.
- Harry, powiesz mi wreszcie co się z tobą dzieje? Najpierw traktujesz mnie jak skrzata domowego i wyśmiewasz razem z Ronem, a teraz po prostu się do mnie szczerzysz i przyprowadzasz mnie do tego starego, zatęchłego pomieszczenia. W co ty grasz?
Hermiona żądała wyjaśnień. Najlepiej już. Teraz. W tym momencie. Nawet nie wiecie jak bardzo się zawiodła.
- Nie wiem Hermiono. - odparł chłopak, patrząc na nią zdezorientowany - Po prostu czasami czuje jakbym nie mógł traktować cię w żaden lepszy sposób, chociaż bardzo tego pragnę. A dziś tak nagle ta bariera zniknęła. Nie wiem od czego to zależy, ale teraz naprawdę czuję się sobą.
Szatynka zastanowiła się, jednak nie wyczuła podstępu. Uwierzyła Harry'emu. Nigdy jej nie okłamał, nawet gdy był dla niej taki niemiły. Nie miała podstaw, aby mu nie wierzyć.
- Wierzę ci Harry. Tylko powiedz mi jakim cudem, czując się całkowicie sobą o ósmej rano w sobotę pisałeś esej z eliksirów? - Na twarz dziewczyny wpłynął lekki uśmiech. Zrobiło jej się lekko na duszy, choć sprawa nadal pozostawała nierozwiązana. Brunet jednak nie odwzajemnił jej uśmiechu, a jedynie zawiesił wzrok na ścianie po swojej lewej. Jego wyraz twarzy udowadniał, że chłopak ciężko nad czymś rozmyśla.
- Tego też niestety nie wiem. - Popatrzył dziewczynie w oczy, starając się aby i tym razem mu uwierzyła. Wiedział jak niedorzeczna była cała ta sprawa, a fakt, że nie odnajdywał się w niej ani trochę, był bardzo dołujący. - Po prostu obudziłem się dziś wcześnie, a Ron jeszcze spał, więc go nie budziłem, bo zawsze, bez wyjątków to on wstaje pierwszy i mnie budzi na lekcje. Chciałem żeby wreszcie odespał bo ostatnio wyglądał na zmęczonego. Zupełnie jakby nie spał po nocach. - Harry zamyślił się na chwilę, jednak szybko kontynuował - Usiadłem na łóżku i pomyślałem o tobie, że pewnie ty też już nie śpisz, bo zawsze wstajesz wcześnie. - uśmiechnął się delikatnie - I zrobiło mi się głupio, że ostatnio wszystko za mnie piszesz, więc gdy przypomniałem sobie o wypracowaniu dla Snape'a, wziąłem pergamin i zacząłem je pisać.
- Coś mi tu śmierdzi... - mruknęła Hermiona.
Harry podniósł ręce do góry, tak jak to robią zatrzymani przez mugolską policję.
- Nie kłamię! - Zapewnił robiąc się blady. Tak bardzo chciał żeby mu uwierzyła i pomogła dowiedzieć się co się z nim dzieje, ale wcale nie dziwił się, że dziewczyna nie wierzy mu po tym jak ją traktował.
Ku zdziwieniu chłopaka, gryfonka zaśmiała się perliście, ukazując rządek białych, prostych już zębów.
- Ależ ja ci wierzę! Chodziło mi o to, że cała ta sprawa jest bardzo dziwna. - powiedziała, starając się uspokoić przyjaciela, którego twarz nabierała właśnie kolorów. - Nie wiem co mam o tym sądzić.
- Ja też nie wiem Hermiono. - Brunet wzruszył lekko ramionami, ale nie w geście obojętności, tylko bezsilności i lekko przytulił do siebie dziewczynę. Bał się, że go odtrąci, w końcu zachowywał się jak ostatni cham. Granger jednak wtuliła się w jego umięśnioną klatkę piersiową i westchnęła.
- Pomogę ci się dowiedzieć o co chodzi Harry. Obiecuję.
****
Nie ma w tym rozdziale Dramione i w następnych kilku też się raczej nie pojawi. Będą co prawda sceny z udziałem Draco i Hermiony, ale do Dramione jeszcze bardzo nam daleko. Mam nadzieję, że was to nie zrazi :) zapraszam do komentowania. Kolejny rozdział ukarze się na dniach :D Za wszystkie błędy przepraszam ;)
Pozdrawiam serdecznie
Clarence
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Witaj znów XDDDD
OdpowiedzUsuńPierwsze co kłuło mnie w oczy podczas czytania, to nowoczesny ubiór i wygląd Hermiony :c Przecież kiedy oni byli w Hogwarcie to nie było wtedy forców *whatever, idk jak to się pisze*, no i ogólnie prostowanie włosów i układanie grzywki nie za bardzo pasuje mi do Granger XP
+ zachowanie Pottera i Wieprzleja też jakoś mnie zastanawia, ale mimo to rozdział był nawet ciekawy XDDD
Wiesz że kc :* ♥
Wiem że tego wszystkiego nie było xD ale to taka moja nowoczesna wersja HP :D a zachowanie Harry'ego i Rona miało zaciekawiać bo to taka grubsza sprawa
UsuńClarence
Bardzo zastanawia mnie to zachowanie Harrego i Rona (chociaż w sercu mam nadzieję, że Ron jest wredny sam z siebie i przestaną go lubić xD Nie lubie go :))... Rozdział dobrze napisany, fajny i czekam na kolejny :)
OdpowiedzUsuńA i jeszcze jedno: Hermioną jest w tym opowiadani taka inna. Podoba mi się to, że odeszłaś trochę od kanonu ~Rossie
UsuńCieszę się, że ci się to podoba, bo mnie również, a pomimo, że ten blog nie ma nawet jeszcze tygodnia, spotkałam się już z hejtami na temat tego, że odbiega od kanonu :I
UsuńClarence
Mam nadzieje, że będzie coś ciekawego :D Czekam na kolejną. :3
OdpowiedzUsuń~Pani Black.
Wyczuwam swoim wewnętrznym radarem, że Harry się zmieni, a Ron będzie tym złym. Jeśli radar się nie myli, to fajnie. Jeśli się myli, to też fajnie :D
OdpowiedzUsuńW tym rozdziale razi mnie jedna rzecz - "strojąca się" Hermiona. Po prostu mi to do niej nie pasuje. Jednak jest plus za brak "Mionki" :)
Lecę czytać dalej,
Feltson
Och, tylko nie bashing Ron, proszę nie rób tego, to bardzo mnie zraża i sprawia, że nawet dobrze napisane opowiadania przestaję czytać... Ale... *wzdycha zrezygnowana* ...Ale to twoje opowiadanie i Ty tu rządzisz...
OdpowiedzUsuńMasz przyjemny styl pisania i potrafisz zaintrygować czytelnika, to spory plus. Zgadzam się z osobami przede mną... Strojąca się Hermiona jest jakaś taka... Ale pisze po raz drugi - to twoje opowiadanie i Ty tu rządzisz. Skoro zdecydowałaś się wywalić kanon na wakacje to też fajnie, czasem lubię poczytać coś „innego”, mam tylko nadzieję, że nie przedobrzysz :)
Droga Clarence,
OdpowiedzUsuńRozdział bardzo przypadł mi do gustu. Jest płynnie pisany, ciekawy.. Ale ubiór Hermy... I zachowanie Harry'ego i Ron'a... Nie pasuje mi to, choć zachowanie da się wytłumaczyć, bo to w końcu twój blog, a żeby blog był interesujący można trochę odrzucić na bok podstawy z książki. Jednak Granger i jej sposób ubierania mogłaś zachować.
Całuje,
Sabina de La Kuczkowska.
Wszystko pięknie :) rozdział ciekawy, wzbudza zainteresowanie. Nie podoba mi się zachowanie Rona i Harryego, ale to z pewnością spowodowane jest tym, że nie przywykłam do takiej wersji. Najbardziej mnie razi nowoczesny styl Hermiony, bo mimo wszystko czytając wyobrażam sobie tą książkową pannę Granger :) Kazdy ma prawo do własnego zdania, prawda ? Zobaczymy co masz dla nas tam dalej :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
Desagra.
Witaj ponownie,
OdpowiedzUsuńWłaśnie próbuję się uspokoić, bo usunęłam przez przypadek cały komentarz i jestem wkurzona. Okej, postaram się go sobie przypomnieć.
Tak więc:
Szkoda mi Hermiony, że tak wszystko musi za nich robić. Dobrze, że w końcu im się sprzeciwiła. Przecież pisanie za nich wypracowań i przygotowywanie im śniadań nie jest jej obowiązkiem.
Ta sprawa z Harrym... Wydaje mi się, że Ron okaże się czarnym charakterem, który rzuca rankiem zaklęcie na Pottera, aby ten w taki sposób traktował Hermionę. Ale pewna nie jestem, to tylko przypuszczenia :)
Poza tym, Dean też nie był dla niej zbyt miły. Mam nadzieję, że ktoś będzie uprzejmy, bo to na pewno dla niej trudne.
Okej, mam szczerą nadzieję, że nie usunę znowu tego komentarza.
Pozdrawiam :)
Optimist
Clarence,
OdpowiedzUsuńZachowanie Hermiony jest co najmniej dziwne... Postanawia z nimi porozmawiać, o tym, ze traktowali ją jak skrzata i w związku z tym wpada uśmiechnięta od ucha do ucha, do ich pokoju ? Takie to troszkę sztuczne... :/
Nie trzymasz się w ogóle kanonu, spoko rozumiem to, ale nagła przemiana Hermiony w super laskę jest kiczowata. Prostowanie włosów i układanie grzywki ? Nowoczesne ubrana, których w jej czasach jeszcze nie było ? Zapowiada się nieciekawie, sorry.
Wciąż nie jest wyjaśnione, na którym roku odbywa się akcja opowiadania, co jest dużym błędem.
Mam nadzieję, że dalej będzie lepiej ;)
Pozdrawiam i życzę weny,
Sweet
Hej, dziękuję za opinię.
OdpowiedzUsuńOtóż wytłumaczę ci wszystko zaraz. Nie zrobiłam z Hermiony żadnej super laski, po prostu lepiej ją ubrałam. Wyprostowała włosy, okay, nie wiem gdzie widzicie problem. Nie ma grzywki "na gimbusa" tylko napisałam że zgarnęła sobie włosy na bok. Miała dobry humor to się uśmiechała. Miała nadzieję że wszystko pójdzie po jej myśli.
Nie widzę powodu żeby spinać o wszystko. Przyczepiacie się do najmniejszych bzdur, tylko dlatego że kanoniczna Hermiona była szarą myszką. Przypomnę tylko, że Emma jest bardzo ładna i np w filmie Herm była śliczna i nikt się nie czepiał. Fanfiction czyli fikcja fanów. Mogę puścić wodzę fantazji i jeśli ten blog się komuś nie podoba to jak najbardziej nie zmuszam nikogo do czytania :).
Dziękuję i pozdrawiam, Clarence
Fajnie piszesz:D Ron oczywiście nie zdarnyxd
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuń